Poezja to niełatwa sztuka, lecz Natalka i Zuzia w jej okienko puka
Gratulujemy Natalce Stopie z kl. IIIc zdobycia I miejsca w powiatowym konkursie literackim pod hasłem „Rodzina – Twój bezpieczny świat”, wielkie brawa dla Zuzi Rot z kl. IIIa za wyróżnienie w wymienionym konkursie.
Do konkursu na poziomie szkolnym przystąpiły także: Marysia Krzepkowska i Natalia Rożek z kl. Ic, Patrycja Pałosz z kl. IIb, Ada Supernat z kl. IIIb i Julka Ołub z kl. IIIc.
Poniżej prezentujemy wszystkie utwory, zachęcamy do lektury, jest to zarówno poezja jak i proza. Autorki namawiamy do dalszych prób pisarskich i życzymy kolejnych sukcesów. Dzięki dziewczyny
W albumie fotograficznym znajduje się fotorelacja z konkursu
Gniazdo (I miejsce)
autor: Natalia Stopa, kl. IIIc
Wiesz, czym jest dom?
To zniszczone dłonie matki, okrywające kocem,
Przesolony ciężkim dniem obiad,
Wzrok ojca i jego górnolotne słowa,
Ubarwione historie kreślone przy kominku,
To uśmiech miłości i objęcie bezpieczeństwa,
Cztery ściany i strzegące ich bramy.
Aż wreszcie wyrywasz kartki z kalendarza.
Zostawiasz codzienne detale.
Poznajesz świat, oddychasz ludźmi.
Gubisz trzeźwość sądów i ulegasz.
Uczysz się latać na prochach.
Szarpiesz potrzeby zmysłów.
Z hukiem upadasz pośród szarej masy.
Wyciągasz ręce z błaganiem o pomoc.
Odnajdujesz promyczek na ścianie płaczu.
Zbierasz siebie i cofasz do domu.
Oni tam są. Zawsze tam będą.
Potknięcia (wyróżnienie)
autor: Zuzia Rot, kl. IIIa
Potykałeś się.
Upadałeś bezradny,
ku jej progu, bo wiedziałeś,
że ona Cię podniesie.
Krzyczałeś.
Uciekałeś bezradny,
od jej progu, bo czułeś,
że Cię nie zrozumie.
Płakałeś.
Płakałeś bezradny,
w jej progu, bo chciałeś,
żeby ona Ci przebaczyła.
Kim jest ona? – to Twoja rodzina.
Uśmiechasz się,
rady z życia,
za jej progiem, bo wiesz,
że jesteś wśród miłości.
Od uzależnionego do ważnego
autor: Ada Supernat, kl. IIIb
Mamo dzięki
za wszystkie te dźwięki zagłuszające me lęki
za dłoń pomocną na tyle
aby zamazać tak prosto
w chwilę
kilka
ukrytych ran wielce
czy po strzykawce
czy po ucieczce
rowerem
przez doły rzeki i kotliny
aby w końcu trafić w objęcia maminy
a Rodzina przecież najważniejsza
bo rzeka tam ze źródłem u serca
Do serca
autor:P.P.
Choć swym słodkim smakiem wabi,
O gorycz przyprawia.
Jak miła i kochana,
Tak ponura i szara!
Ukojenie w cierpieniu daje,
O ból przyprawia,
Jak sól nadaje przyprawom smak,
Tak i ona sens życiu daje
I też spragnionymi pozostawia.
Kto może ja pojąć, niech pojmuje…
Jest schronieniem przed trującym deszczem,
Dom burzy i buduje na nowo.
Ileż można?
Droga kręta do ideału daleka –
Po tylu latach pokonana, ale i nie rozpoczęta.
Biegliście zagubieni
ulicami tego miasta,
trafiając na siebie, by odbić się od dna.
Co robisz?
Gdzie idziesz?
Pytam się Ciebie,
ale Ty utkwiłeś we mnie zagubione swe spojrzenie…
Gdy on pomagał Ci uciec,
na ślepo rujnując tak miłe Ci ulic szlaki.
Pomocną dłoń odtrącić kazał.
Twój umysł już się nie wykazał,
Gdy miałeś kochać, a nie kochałeś,
a dzieci swe alkoholem nazwałeś.
Kto może pojąć, niech pojmuje…
Zachwyciła Cię miłością,
swym ciepłym lokum,
w Twoim życiu niepowtarzalnością,
tarczą przed ogniem,
łodzią przed powodzią.
Tak wiele pozostawiła
pomimo niedoskonałości, które nosiła
bo Tobie zawsze była miła.
Od pomocy i rady nie stroniła,
zawsze wysłuchać raczyła.
Kto może pojąć, niech pojmuje…
Naszą jest częścią i nią pozostanie,
dbajmy o jej przeszłość i przyszłość,
bądźmy Rodziną tak, jak nam to dane…
List
autor: Julka Ołub, kl. IIIc
Katowice, 22.04.2001r.
Drodzy Rodzice!
Po wielu latach w końcu odważyłam się do Was napisać ten list. Mam nadzieję, że go przeczytacie. Nie żałuję mojej decyzji podjętej 5 lat temu, a mianowicie ucieczki z domu. Pragnę, abyście widzieli jak czułam się przez te 18 lat, zanim się od Was uwolniłam.
Już jako małe dziecko doświadczałam głodu, bo Wy wszystkie pieniądze traciliście na alkohol i używki. Nigdy nie wyczuwałam Waszej miłości. Nie interesowaliście się mną. Byłam dla Was niewidzialna. Widzieliście mnie tylko wtedy, gdy chcieliście wyładować na mnie swoją agresję. Nie mogłam Wam się sprzeciwiać. Nie pamiętam, aby któreś z Was mnie przytuliło, pocałowało w policzek, powiedziało ”kocham cię”. Ale wiecie co zapamiętałam? Te nieprzespane noce, gdy ciągle się kłóciliście, porozwalane po całym domu butelki, bałagan. To, kiedy chowałam się przed Wami w szafie, bo bardzo się bałam…
Dzieci w szkole się ze mnie śmiały, bo miałam rodziców alkoholików. Brzydziłam się Wami. Cała rodzina się od nas odsunęła. Byłam gnębiona przez rówieśników, ale Wy o tym nie wiecie. Was to nie interesowało. Domyślam się, że moje narodziny przyniosły Wam wiele kłopotów. Bo przecież dziecku trzeba zapewnić jedzenie, schronienie itp. A do tej pory mogliście pieniądze przeznaczać tylko na alkohol i papierosy. Jak inni małżonkowie oczekują z radością na narodziny dziecka, tak Wy pewnie nawet się tym nie przejmowaliście. Domyślam się, że byłam Waszą pierwszą i na szczęście ostatnią życiową wpadką.
Zawsze zazdrościłam innym. Czego? Wszystkiego… Kochającej rodziny, normalnego domu, spokojnych wakacji. Inni mieli wszystko, telefony, komputery, tablety, ja nie miałam nic. W święta, albo urodziny, nigdy nie złożyliście mi życzeń, nie podarowaliście prezentu. Bardzo mi tego brakowało. Nie mogłam być jak inne dzieci. Nie mogłam poczuć jak to jest być kochanym i docenianym. Zawsze, kiedy widziałam szczęśliwą rodzinę, zastanawiałam się dlaczego akurat padło na nas. Kiedy byłam starsza, prosiłam Was wiele razy, abyście udali się po pomoc, na terapię. Ale Wy twierdziliście, że robię z Was wariatów i nie potrzebujecie od nikogo pomocy.
Mamo, Ty zawsze powinnaś być dla mnie wzorem do naśladowania. Powinnaś mnie wspierać w trudnym okresie dojrzewania. Powinnaś być dla mnie jak przyjaciółka, której mogę się zwierzyć i powiedzieć największe sekrety. Powinnaś, ale niestety nie byłaś. W tym czasie, kiedy ja najbardziej Cię potrzebowałam, nie było cię przy mnie. Nigdy razem nie sprzątałyśmy domu, nie piekłyśmy placków, nie gotowałyśmy obiadów, tak jak to robią inni. Wszystkie Twoje obowiązki musiałam robić ja.
Tato, jako głowa rodziny, powinieneś pracować i zarabiać na nas. Ty jednak wolałeś wydawać pieniądze na używki, a nie je zarabiać. Nie obchodziło Cię to, z czego będę się uczyć, w czym będę chodzić do szkoły, co będziemy jedli. Wiedziałeś, że pomogą nam inni, więc sam nawet nie próbowałeś szukać pracy. Nie mogłam być jak inne dzieci, które radośnie witają swoich ojców wracających z pracy. Zawsze to Ty mnie biłeś. Gdy tylko wchodziłeś do pokoju – uciekałam. Kiedy byłam już starsza, to ja zarabiałam za Ciebie pieniądze i kupowałam nam jedzenie.
Kiedy się od Was wyprowadziłam, poznałam życzliwych ludzi, którzy mi pomogli wyjść na prostą. Po mojej ucieczce jeszcze wiele razy przychodziłam do Was i prosiłam, abyście udali się na terapię. Ale Wy wyganialiście mnie z domu. W ostatnim roku nie przychodziłam do Was, ponieważ straciłam już wiarę.
Teraz mam 22 lata, kochającego męża i miesięczną córkę. Pragnę dać im to wszystko, czego Wy nie potrafiliście dać mi. Dopiero teraz wiem, co to znaczy czuć się bezpiecznie w swojej rodzinie.
Ostatnio dowiedziałam się, że jednak postanowiliście poprosić o pomoc i udaliście się na terapię. Mam nadzieję, że ona bardzo Wam pomogła. Jeszcze nie wszystko stracone. Jeśli tylko będziecie chcieli naprawić nasze relacje – ja jestem gotowa. Cieszę się, że w końcu otworzyliście oczy i postanowiliście zmienić swoje życie. Może niebawem się zobaczymy i poznacie moją rodzinę.
Wasza córka Kasia
List
autor: Marysia Krzepkowska, kl. Ic
Odrowążek, 07.05.2017r
Droga Olu!
Jestem jedynaczką. Nie mam rodzeństwa. Rodzina to mój bezpieczny świat, który stanowią moi rodzice i dziadkowie oraz bezpieczna przystań – dom w Odrowążu. Osoby, które kocham i na które zawsze mogę liczyć. Kocham je za wszystko; za to, że są, że mnie wspierają, pomagają w realizacji moich marzeń i pragnień. Wiem, że jestem kochana i to pozwala mi w pełni być szczęśliwą. Staram się postępować według zasad, które przekazują mi moi rodzice. Pokazują mi jak być wartościowym człowiekiem, uczą mnie jak postępować, by iść właściwą drogą, uczą akceptacji dla ludzi, którzy mają inne zasady moralne.
Nie zawsze jednak środowisko rodzinne jest korzystne i zapewnia poczucie bezpieczeństwa, gdzie jest miłość i czas dla drugiego człowieka, gdzie wszyscy są kochani. Są rodziny dotknięte alkoholizmem i uzależnieni. Panuje w nich przemoc, znęcanie się psychiczne i fizyczne. Są rodzice, którzy tworzą w domu piekło.
Chciałam Ci opowiedzieć usłyszaną ostatnio przeze mnie historię. Jej bohaterką jest już dorosła kobieta. Urodziła się w szczęśliwej i kochającej się rodzinie. Matka zajmowała się dziećmi oraz domem, a ojciec pracował na utrzymanie rodziny i zaspakajanie jej potrzeb. Ten okres był najpiękniejszymi chwilami w jej życiu. Wszystko układało się świetnie aż do momentu, gdy ojciec wpadł w nałóg alkoholowy i zostawił rodzinę. Załamana matka nie dawała sobie z tym rady i aby zapomnieć o wszystkim, również zaczęła pić. Wiecznie pijana, przestała się interesować dziećmi, bez słowa wychodziła z domu. Dzieci były zdane tylko na siebie. Z tego okresu ma same niemiłe wspomnienia m. in. głód, zimno, wieczny strach o siebie i młodszego brata, dla którego była jak matka.
Po pewnym czasie dziećmi zaopiekowała się ich babcia. Znów poczuła się kochana, bezpieczna i ważna. W domu babci zamieszkała jeszcze trójka jej wnucząt. Schorowana kobieta nie dawała sobie rady z pięciorgiem dzieci, dlatego zdecydowała się oddać pierwszą dwójkę. Dzieci znów przeżyły tragedię, ponieważ zostały odrzucone po raz drugi przez najbliższe im osoby. W domu dziecka zaspokajano tylko ich materialne potrzeby. Brakowało im miłości, bliskości i przynależności do kogoś. Ich poczucie bezpieczeństwa ponownie zostało zniszczone. Nie mogli zrozumieć dlaczego ich spotyka to całe nieszczęście. Dlaczego babcia oddała właśnie ich, a zostawiła tamtą trójkę? Było to pytanie bez odpowiedzi.
Gdy opowiadała mi tę historię, nadmieniła, że jednak cieszy się, że została zabrana z patologicznego środowiska, ponieważ gdyby to się nie stało, to mogłaby skończyć na wzorze rodziców i również popaść w nałóg. Dzięki pobytowi w domu dziecka i poznanym tam osobom nauczyła się nawiązywać prawidłowe relacje, ufać ludziom i szanować innych. Ukończyła studia z bardzo dobrymi wynikami i dziś jest szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci.
Po usłyszeniu tej historii cieszę się, że w mojej rodzinie nie ma takich problemów. Chociaż czasem narzekam na bliskich, to bardzo się cieszę, że mam rodziców, którzy mnie kochają, wspierają, są dumni z moich osiągnięć, pomagają mi w dążeniu do realizacji moich marzeń i celów życiowych. Moja rodzina i ja jesteśmy szczęśliwi. Mój dom jest zbudowany nie z cegieł, ale z miłości i poczucia bezpieczeństwa. To razem spędzane chwile, święta, uroczystości, uczucie radości, ciepła i bliskości, wspólne rozmowy, rozwiązywanie problemów, dojście do kompromisu. Wiem, że jestem szczęśliwa, kochana i bezpieczna.
To miejsce, do którego zawsze będę wracać.
Pozdrawiam!
Twoja przyjaciółka Marysia.
List
Sorbin, 09.05.2017r.
DROGIE ŻYCIE!
Jeszcze kilka miesięcy temu nawet nie pomyślałabym, że znajdę się w takiej sytuacji… Chciałam być zwykłą nastolatką, bawić się, korzystać z Ciebie. Nie sądziłam nawet, że problemy moich rodziców tak bardzo na mnie wpłyną i staną się również moimi problemami.
Ojciec popadł w alkoholizm. Kiedy tylko mógł, zaspokajał swoje pragnienie piwem czy kieliszkiem wódki, które z czasem zamieniły się w coraz większe ilości. Jeżeli mam być szczera, to już nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam go trzeźwego. Po awanturze, którą ostatnio wywołał w pracy pod wpływem alkoholu, wyrzucono go. Pensja mamy ledwo starcza nam na utrzymanie. Grozi nam eksmisja, ponieważ nie mamy pieniędzy na opłacenie czynszu, a na dodatek właściciel ciągle otrzymuje na nas skargi. Jesteśmy ofiarami przemocy. Ojciec twierdzi, że wszystkie kłopoty wynikają z naszej winy. Mama utajnia problem. Boi się – widzę to codziennie w jej oczach. Z każdym kolejnym dniem nasza rodzina rozsypuje się na coraz mniejsze kawałki. Obiecałam mamie, że nikomu nie powiem o naszych problemach. Ona nie dopuszcza do siebie myśli, że jej wspaniały mąż i kochający ojciec jedynej córki, aż tak się zmienił. Nie potrafię jej teraz zawieść. W tym momencie jest dla mnie najważniejsza na świecie i tylko ona wspiera mnie ostatkiem swoich sił. Nie oczekuję jednak od niej zbyt wiele, ponieważ zdaję sobie sprawę, że przeżywa to jeszcze bardziej nią ja. Przyjaciele nigdy nie poznali mojej sytuacji. Stwierdzili, że ich zaniedbałam i strasznie się zmieniłam. Byli przekonani, że nie jestem już tą samą „cudowną” dziewczyną, jaką byłam zaledwie kilka miesięcy temu. Nie zaprzeczałam. Wiedziałam, że to prawda. Wtedy było mi wszystko jedno. Jedyne, co miałam w głowie, to myśl o tym co może się wydarzyć po moim powrocie do domu.
Gubię się w uczuciach w stosunku do ojca. Zawsze myślałam, że nie da się kochać i nienawidzić tej samej osoby jednocześnie. Jednak można… Nienawidzę taty za wszystkie krzywdy wyrządzone w ostatnim czasie. Zachowuje się jak zwykły małolat. Myśli, że kiedy się upije to problem sam zniknie, lecz tym pogarsza tylko sytuację. Z drugiej strony bardzo go kocham… Codziennie wyczekuje jego poprawy, ale z każdym dniem jestem coraz bardziej zawiedziona.
Życie… Nie mam już sił, lecz wierzę, że jeszcze wszystko odmieni się na lepsze. W końcu Ty, bez nadziei jesteś jak kończąca się ulica – nie wiadomo gdzie się podziać. Tacie zaś pozwól odbić się od dna, na które bardzo prędko się stoczył. I proszę… Daj nam siły i nie pozwól byśmy przeoczyli Twoje ukryte piękno, którego chwilowo nie potrafimy dostrzec.
N. R.